Śmieci – gwiazda sezonu
Świadomość ekologiczna to trudna kwestia. Dwadzieścia lat temu wydawało się, że ludzie zrozumieją problem zaśmiecania i z czasem on zniknie. Jadąc do Niemiec, Austrii czy Szwajcarii widzimy, że takie problemy można rozwiązywać skutecznie. U nas jednak trwa to już bardzo długo. Oczywiście, wiadomo, że zdecydowana większość ludzi rozumie problem i chce by polskie lasy, rowy przydrożne i drogi były czyste. Są jednak ci nieliczni, którzy z jakichś powodów nie przykładają do tego wagi. A przecież wystarczy, że sto osób na 40 tysięcy w mieście będzie wyrzucało śmieci np. do lasu i las już jest wysypiskiem. Nie można na to dłużej pozwalać.
Nie tylko zresztą o to chodzi. Te śmieci są nie tylko wyrzucane, ale także i palone. Ktoś może zapytać: a co w tym złego, że spalę u siebie w kotłowni śmieci? No niestety jest w tym wiele złego. Kiedyś było inaczej. Kiedyś szkło odniosło się na skup, złom na złomowisko, odpady biologiczne do własnego ogródka, a papier się spaliło. Teraz jednak mamy zupełnie inne śmieci. Nawet zwykły papier gazetowy często wcale nie jest papierem. Ileż to razy dziwimy się, że podpalana „na rozpałkę” gazeta topi się, a nie pali? To samo z wszelakimi opakowaniami „kartonowymi”. To już dawno nie jest karton, to jakieś wielowarstwowe foliowane opakowania, które wcale nie chcą się spalać.
W ogóle folie i plastik nas zalały po samą szyję. A są tacy nieliczni, którzy to wszystko palą. Chociaż szczerze mówiąc oni wcale nie są tacy nieliczni. Nieraz wieczorami czuć dym z takiego spalania. Nieliczni to palą, ale wszyscy muszą wąchać ten dym. I nie chodzi tylko o niekomfortowe wrażenia estetyczne, ten dym często jest toksyczny,trujący i rakotwórczy.
W imię czego mamy dawać się truć przez kolejne dekady?
Temat śmieci jest trudny. Trudny bo dotyczy wszystkich. Państwo polskie sobie z nim nie poradziło. Dlatego postanowiono zejść na dół do samorządów. Nie ma co ukrywać, że samorządy w ten sposób stanęły przed wielkim wyzwaniem.
Przyszło im się zmierzyć z mieszkańcami o określonych nawykach. Ale każdy rozsądny człowiek wie, że jak dalej będzie tak jak jest, to nasi wnukowie będą się bawili na wysypiskach, a nie na placach zabaw.
Ustawa „śmieciowa” stara się regulować te sprawy. Parlament jak zwykle oprócz rzeczy potrzebnych, pouchwalał wiele rozwiązań nieżyciowych i nierealnych. Ale już jest od czego wyjść i jest co poprawiać. Ustawa pozwala na zróżnicowaną politykę naliczania opłat za odbiór śmieci. Niestety u nas się tego nie robi. Filozofia gospodarowania odpadami nakłada na gminę obowiązek zorganizowania całego systemu gospodarowania odpadami, w tym odbioru ich od właścicieli nieruchomości. Głupotą jest niewidzenie tego, że innych rozwiązań wymaga zbiórka śmieci w blokach, a innych w domkach jednorodzinnych. Zniszczono to, co już było wypracowane u tysięcy rodzin, bo przecież mnóstwo ludzi segregowało śmieci. A tu kazano zerwać podpisane umowy z firmami zbierającymi śmieci, a w zamian dano chaos i totalny brak poczucia sensu, że coś się poprawiło. No i oczywiście ludzie mają za to wszystko więcej płacić.
Gminy – w tym i miasto Żyrardów – muszą przejąć obowiązki właścicielskie, miasto musi odebrać śmieci od wszystkich mieszkańców, zorganizować system wywozu tych śmieci, ich segregacji i utylizacji, a obywatel jest zobowiązany za tę usługę zapłacić. Wyrzucanie śmieci do lasu czy na łąki albo ich palenie musi przestać mieć sens. I musi przestać się opłacać. Po co palić śmieci albo wywozić do lasu skoro można je oddać regularnie firmie „od śmieci”? Bo zapłacić i tak trzeba. Przetarg w Żyrardowie poszedł całkiem nieźle, ale prezydent chyba nie chce by śmieci kosztowały mniej. Mamy stawkę aż 20 zł od osoby za śmieci niesegregowane i 13 za segregowane.
Pierwsze tygodnie lipca pokazują, że chaos rośnie. Pojemników na śmieci jest za mało, ludzie nie wiedzą co robić z posegregowanymi śmieciami, władza wypuściła ulotkę i uważa, że sprawa jest jasna. A nie jest.
Tak więc z jednej strony jest ważny problem do rozwiązania, a z drugiej strony nieudolne wykonywanie ustawy na dole w miastach i gminach. A cierpią jak zwykle zwyczajni mieszkańcy. I to za swoje pieniądze.
Jerzy Jankowski
Skomentuj