„Śpieszmy się czytać Tygodnik, tak szybko odchodzi” – tego typu wypowiedzi słyszano coraz częściej. No i stało się. Wydawany od 1995 roku tygodnik Tydzień Żyrardowa przestał istnieć. Gazeta, uważana za lokalną Wyborczą, podobnie jak oryginał dosłownie gasła w oczach. Czy to już definitywny koniec a może tylko efekt zmiany właścicieli gazety? Jedno jest pewne – skończyła się pewna epoka.
„Są w życiu takie momenty, kiedy nie wiadomo co powiedzieć. To jest ten moment. Ale nie chcę i nie mogę zostawić Was bez słowa wyjaśnienia, więc na początek powiem – nie wydamy kolejnego numeru „Tygodnia Żyrardowa”. (-) Musimy się z Wami pożegnać. I choć brakuje słów, to zapewniamy, że zawsze w naszej pamięci pozostaniecie Wy – nasi Czytelnicy, osoby dla których pracowaliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy. Może popełnialiśmy błędy, ale któż ich nie popełnia. Zapewniam Was, że kochaliśmy tę robotę, kontakty z Wami, rozmowy o sprawach trudnych, problemach, ale także o sukcesach i osiągnięciach, jednak ten czas już się kończy” – tak oto żegnała się z czytelnikami Beata Pierzchała – redaktor naczelny tygodnika.
Z chwilą podania informacji o zaprzestaniu wydawania tygodnika, pojawiły się pytania kto podjął taką decyzję i dlaczego. „To nie była nasza decyzja, zostaliśmy postawieni w sytuacji bez wyjścia” – wyjaśnia Beata Pierzchała, mając zapewne na myśli wydawcę gazety, tj. AR Media Kwieciński, Szwed. O wiele ciekawsze mogą być powody zamknięcia tygodnika. I wydaje się, że jak zwykle w tego typu przypadkach, sprawdza się powiedzenie o tym, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Zdaje się to potwierdzać sama redaktor naczelna mówiąc: „Niestety, z czegoś trzeba żyć, a dobre materiały wymagają czasu i poświęcenia, więc raczej nie będą pojawiać się autorskie teksty. Bardzo mi przykro. Ale może kiedyś jak wygram milion w totolotka to dla zabicia nudów będę drenować żyrardowską rzeczywistość”.
Jednakże ewentualne kłopoty finansowe również mają swoje źródła. Czy jednym z nich mogło być niewykupywanie przez UM miejsca na cotygodniowe wieści z magistratu? Spadająca sprzedaż? Albo oczekiwania finansowe zespołu redakcji? Ale to już historia. Obecnie o wiele ważniejszymi pytaniami są: czy to już definitywny koniec tygodnika, czy też raczej objawi się on w zmienionej szacie, pod innym wydawcą i jaki obierze kurs? Na odpowiedzi musimy poczekać. Póki co, muszą wystarczyć słowa pocieszenia radnego Arkadiusza Rzepeckiego (Platforma dla Żyrardowa) – „Przez te 15 lat było wiele trudnych chwil, z każdą potrafiliście sobie poradzić. Teraz też się uda, bo siła jest w Was. Liczę na to, że nie powiesicie pióra na kołku. Jak wiecie, w Żyrardowie są ludzie, z którymi warto robić dobre rzeczy. Pozdrawiam Wszystkich. A to, że przy takich okolicznościach mieliśmy przy okazji kolejny raz możliwość poznania who is who, to … niestety klasy się nie spodziewałem”.
Czyżby utrata stołków i wpływów była zarzewiem nowej wojny w rodzinie, której pierwszą ofiarą padł Tygodnik?
Źródło: Facebook
Zdjęcie: TŻ/Facebook
Skomentuj