Jerzy Jankowski – 20 listopada mija miesiąc od referendum w Żyrardowie. Jak Pan teraz ocenia wynik referendum?
Dariusz Kaczanowski – Referendum, choć nie zakończone odwołaniem pana Andrzeja Wilka z funkcji Prezydenta Miasta, okazało się bardzo istotnym wydarzeniem w życiu publicznym naszego miasta. Przede wszystkim dlatego, że około pięć tysięcy wyborców powiedziało zdecydowanie „NIE” dla tak prowadzonej polityki prezydenta oraz, co bardzo istotne, nie bało się tego wyrazić w głosowaniu. Bardzo im za to dziękujemy. Biorąc pod uwagę to, że za rok będziemy mieli wybory samorządowe, taki wynik powinien zmusić prezydenta Wilka do refleksji. Mam nadzieję, że te ostatnie 12 miesięcy, jakie mu pozostały na tym stanowisku, wykorzysta dobrze dla rozwoju naszego miasta.
JJ – Czy uważa Pan, że dla prezydenta Andrzeja Wilka, pomimo zwycięstwa w referendum, to będzie ostatni rok sprawowania władzy?
Dariusz Kaczanowski – Przede wszystkim, ja bym nie nazwał wyniku referendum zwycięstwem pana prezydenta. Chyba, że już dla kogoś samo zachowanie stanowiska jest już sukcesem. Dla inicjatorów referendum i dla mnie, sukces w sprawowaniu funkcji prezydenta mierzy się rozwojem miasta a nie latami przywiązania do stołka. I tak jest w przypadku pana Wilka. Pomimo sukcesu wyborczego – dwie kadencje – nie ma sukcesu w postaci poprawy jakości życia mieszkańców. Wręcz odwrotnie, życie w Żyrardowie jest coraz trudniejsze. Żyrardowianie coraz bardziej to odczuwają i jestem pewny, że wyciągną odpowiednie wnioski przy urnie wyborczej w 2014 roku. To, że w drodze referendum nie udało się odwołać prezydenta, wynikało zupełnie z innych przyczyn: niezadowolenie było duże, ale niewiara w to, że można rozpocząć zmiany już teraz, niestety większa.
JJ – No właśnie, co konkretnie było przyczyną takiego wyniku referendum?
Dariusz Kaczanowski – W mojej ocenie to, że nie wzięła udziału w referendum wystarczająca liczba mieszkańców, wynikało w dużej mierze z przeprowadzonej mocnej akcji antyreferendalnej. Prezydent, jego otoczenie polityczne oraz tzw. „nieznani sprawcy” mocno zaangażowali się w zniechęcanie mieszkańców do pójścia na referendum. Od oficjalnych działań polegających na niewystarczającym poinformowaniu o referendum, poprzez wykorzystywanie swojej pozycji w kampanii referendalnej, aż do materiałów szkalujących mnie jako pełnomocnika inicjatorów referendum. Swoją wymowę miał również bojkot referendum przez opozycję (z wyjątkiem Solidarności, która jako jedyna, choć późno, wsparła tę inicjatywę). To wszystko zaważyło na tym, że do odwołania prezydenta zabrakło tak niewiele głosów.
JJ – Pomimo niekorzystnego wyniku ponad pięć tysięcy ludzi poszło jednak i zagłosowało. Wszyscy uważają, że to dużo. Pamiętajmy, że to aż połowa tego, co w drugiej turze wyborów prezydenckich.
Dariusz Kaczanowski – Tak, w referendum wzięło udział praktycznie tyle samo osób, co podpisało się za wnioskiem o referendum. W kontekście najbliższych wyborów samorządowych, w tym na prezydenta miasta, to rzeczywiście spory kapitał. Ale najważniejsze jest to, że tak wiele osób wyraziło swoje niezadowolenie z efektów rządów prezydenta Wilka. Nawet pomimo jego dużej aktywności w zniechęcaniu do wzięcia udziału w referendum.
JJ – Jak Pan ocenia zachęcanie premiera, prezydenta, a w Żyrardowie rządzącej Platformy do niechodzenia na referenda?
Dariusz Kaczanowski – Jako objaw słabości tej ekipy. Z jednej strony zaplecze polityczne wychwalało pana Wilka, a z drugiej robiło wszystko by zniechęcić mieszkańców do idei referendum. Zresztą sam prezydent wolał strzelać zza węgła oszczerczymi tekstami niż zmierzyć się w merytorycznej dyskusji. Pan Wilk i wspierająca go lokalna PO doskonale wiedzieli o tym, że bez grania na obniżenie frekwencji nie mają żadnych szans na zachowanie stołków. Dlatego tyle wysiłku włożyli w akcję antyreferendalną, bo innych argumentów po prostu nie mieli. Partia, która ma w nazwie „obywatelska” zachowała się antyobywatelsko.
JJ – Tak czy inaczej referendum to już historia. Co dalej?
Dariusz Kaczanowski – Z chwilą gdy ugrupowania opozycyjne nie wsparły referendum wiedzieliśmy już, że będzie potrzeba założenia nowego stowarzyszenia, które wypełni lukę powstałą po tym jak te stowarzyszenia odwróciły się od swoich wyborców. Wynik referendum pokazał, że mieszkańcy Żyrardowa, którzy nie zgadzają się z prezydentem Wilkiem i jego zapleczem z PO, chcą po prostu głębokich zmian i realnych działań, a nie ciągłego gadania. Nie mogliśmy zostawić tych osób samych sobie. Zwłaszcza, że wykazali oni dużą determinację w tym by odsunąć Wilka od władzy. Stąd też inicjatywa rejestracji nowego stowarzyszenia pod nazwą „Nowy Żyrardów”.
JJ – Proszę coś powiedzieć bliżej o stowarzyszeniu „Nowy Żyrardów”.
Dariusz Kaczanowski – Stowarzyszenie powstało na bazie inicjatorów referendum i skupia ludzi, którzy mocno zaangażowali się w tę inicjatywę. Nazwa „Nowy Żyrardów” nie jest przypadkowa. Oznacza ona nową jakość w lokalnym życiu publicznym. Mam tu na myśli przede wszystkim wiarygodność, realny program wyborczy, który chcemy współtworzyć razem z mieszkańcami i lokalnymi organizacjami społeczno-gospodarczymi, a także sporą grupę nowych ludzi, którzy chcą działać dla naszego miasta.
JJ – Za rok wybory do rady miasta, rady powiatu i prezydenckie. Rozumiem, że „Nowy Żyrardów” zamierza startować?
Dariusz Kaczanowski – „Nowy Żyrardów” to też nowe otwarcie, a to oznacza, że wystawimy pełne listy do rady miasta, rady powiatu oraz kandydata na prezydenta miasta. Stowarzyszenie powstało po to, by naprawdę zrealizować to, co inne stowarzyszenia tylko deklarują lub wprost negują, tzn. głębokie, ale potrzebne zmiany w sposobie zarządzania miastem. Zrobią to tylko wiarygodni ludzie i na nich będziemy stawiać.
JJ – Czy to wyklucza jakiekolwiek ewentualne porozumienie z innymi stowarzyszeniami?
Dariusz Kaczanowski – Wszystko zależy od postawy tych stowarzyszeń. Jednak nie jest żadną tajemnicą, że będzie trudno o porozumienie, skoro w tak kluczowej sprawie jak referendum do niego nie doszło. „Nowy Żyrardów” nie będzie oszukiwał swoich wyborców. Nie musi też uwiarygadniać swojej opozycyjności, bo to nie jest nasz problem. Jeśli inne stowarzyszenia i partie uporają się ze swoimi kłopotami i odbudują zaufanie, to takie rozmowy są możliwe. My zawsze jesteśmy gotowi do rozmów o naszym mieście. Do ewentualnej współpracy również, ale nie za wszelką cenę.
rozm. Jerzy Jankowski