Quo vadis Żyrardów II
czyli… „nosił wilk razy kilka, poniosą i wilka?”
Ponad dwa lata temu napisałem artykuł, który odbił się dużym echem w mieście, Do tej pory ludzie go pamiętają i przy różnych okazjach przypominają. Żyrardowscy radni z PO i prezydent na jednej z sesji bardzo mnie za to zaatakowali mówiąc, że źle wyrażam się o własnym mieście. Nie wdawałem się za specjalnie z nimi w polemikę, bo wiedziałem, że ta nerwowa reakcja wynika z faktu, że doskonale wiedzieli, iż nie oceniam miasta i mieszkańców, tylko styl sprawowania władzy ekipy z PO z Andrzejem Wilkiem na czele. Zresztą ja wtedy naprawdę pisałem o ponad dwudziestu ostatnich latach, a nie tylko o ekipie Wilka. Zareagowali na zasadzie „puknij w stół, a nożyce same się odezwą”. Atak na mnie był nadzwyczaj agresywny i robiony w typowym stylu PO-wskim, zupełnie jak pijar Tuska w skali kraju. Władze w naszym mieście nie są przyzwyczajone do tego, że ktoś może mieć inne zdanie, stąd tak agresywny atak na mnie. Na merytoryczne zarzuty nikt nie odpowiedział. Niedługo po publikacji zostałem odwołany ze stanowiska Wiceprzewodniczącego Rady Miasta Żyrardowa.
Od tej pory minęły ponad dwa lata, a stagnacja i niedorozwój miasta trwają. Prawie nie ma inwestycji, Żyrardów się wyludnia (zeszliśmy z 44 tysięcy do 39 tysięcy mieszkańców), młodzi żyrardowianie uciekają stąd, Żyrardów ma ogromne długi, pieniędzy brak na wszystko. Zapytałem wtedy publicznie dokąd zmierza Żyrardów, stąd tytuł artykułu. Pytanie to jest ciągle aktualne, coraz bardziej aktualne i niestety uzasadnione. Zebrano podpisy pod akcją referendalną, jest ich około 5 tysięcy, referendum jest już faktem, odbędzie się 20 października. Ale odejdźmy od bieżącej polityki, od tego są inne miejsca. Zastanówmy się dokąd rzeczywiście zmierza Żyrardów po tych kolejnych dwóch latach rządów Andrzeja Wilka i jego ekipy.
Napisałem wtedy, że „Żyrardów – bardzo podobnie jak Łódź – jest miastem o zranionej tożsamości”. Ludzie nim rządzący nie potrafią znaleźć dla Żyrardowa nowej, skutecznej formuły po przemianach ustrojowych w 1989 roku.
Zadałem trzy fundamentalne pytania:
1. Czym nasz Żyrardów teraz jest?
2. Jaki powinien być?
3. Co się tu tak naprawdę teraz dzieje?
Zapytałem wtedy to i teraz odpowiem. Żyrardów – moim zdaniem – jest mocno podupadłym miastem, ze zniszczonym przemysłem, bardzo zaniedbaną zabudową komunalną. Peryferia miasta w ogóle nie przypominają miasta, są to tereny z drogami polnymi, a jest ich ponad 50 km, ze słabą infrastrukturą, z ludźmi, którzy czują się zupełnie pomijani w planach rozwoju miasta. Jadąc przez tunel „jadą do miasta”. Ludność Żyrardowa musi masowo dojeżdżać do pracy w innych miastach, głównie w Warszawie, ŻYRARDÓW JEST SYPIALNIĄ i to dla coraz większej grupy ludzi. I nie jest to luksusowa sypialnia. Jaki powinien być Żyrardów? Należy według mnie powalczyć – a łatwo wcale nie będzie – o to by nasze miasto znalazło skuteczną ścieżkę rozwoju i nabrało nowego charakteru. Czas Żyrardowa – miasta przemysłowego, jest już zamknięty, taka jest niestety prawda. Co nie znaczy, że nie należy się starać o inwestorów przemysłowych. Władza prezydenta Wilka nie robi w tym kierunku praktycznie nic, a przynajmniej prawie nic skutecznego. Bardzo wiele mówi się o Żyrardowie jako mieście zrewitalizowanym, które może być perłą Mazowsza. W pewnym sensie jest taką perłą, tylko że perły należy oprawić w jakąś ładną kolię, dbać o nią, ładnie ją eksponować i mieć pomysł na jej sprzedanie. My natomiast tylko ciągle „mamy potencjał” i na tym się kończy. Po tekście napisanym dwa lata temu kilku zaprzyjaźnionych „peowców” mówiło mi, że tylko ślepy nie widzi jak zmienia się nasze miasto. Oczywiście, że się zmienia, nawet najbiedniejsze miasta w Afryce też się zmieniają. Czas biegnie, postęp technologiczny ułatwia nam życie, żyjemy znacznie wygodniej niż nasi dziadkowie czy pradziadkowie. Ale to nie o to w tym wszystkim chodzi, chodzi o to, że władze w mieście – w naszym przypadku jest to teraz grupa skupiona wokół Andrzeja Wilka – powinny kreować pewne procesy, mieć wizję i dążyć skutecznie do jej realizacji i myśleć jak to miasto będzie wyglądało za 20-30 lat. Nie widzę tego u tej ekipy, bo to nie tylko chodzi o samego prezydenta. Rewitalizacja oczywiście trwa, ale jest robiona bez pomysłu i bardzo wolno. Zresztą to co dobre w rewitalizacji stało się głównie za… prywatne pieniądze kilku tzw. lofciarzy. Około 9 mln złotych „wywalono” za to z kasy miejskiej na remont ul. Okrzei, a można było za te pieniądze zrobić np. ul. Nowy Świat od ul. Okrzei do ul. Limanowskiego, a może i na Bielnik. Za te kosmiczne, jak dla Żyrardowa, pieniądze zrobiono „patelnię” z jasnej kostki na kilkuset metrach ul. Okrzei, która po 17.00 świeci pustkami. Bo i po co tam siedzieć? Na pewno nie po to żeby oglądać dwie brzydkie fontanny. Zabudowa naokoło to głównie kilka bloków i brzydkie kamienice. Nawet nie zadbano, by wyglądały w stylu „czerwonej cegły”. Zresztą deptak do tej pory nie jest rozliczony i sprawa jest w sądzie. Ileż krzyku było o lofty? Owszem, włożono w to sporo pieniędzy, ale z tego co wiem, właściciele mają ogromne problemy finansowe i rewitalizacja terenów pofabrycznych zatrzymała się. Prezydent nie zaprzestał wydawania „Murowanych klimatów” pomimo że Rada Miasta przegłosowała, że powinien przestać je wydawać. O co chodzi z tymi „Murowanymi klimatami”? Wcale nie twierdzę, że są brzydko wydawane, bo tak nie jest. Osobiście nie podoba mi się tylko pierwsza strona, która jest po prostu szarobura i zawsze prawie taka sama. Problem jest w treści i dystrybucji. To nie jest żadna promocja miasta! Treściowo jest to głównie propaganda pokazująca jak wspaniale Żyrardów jest rządzony, a powiedzmy sobie jasno i wyraźnie, że nie jest. Nakład prawie w całości jest rozprowadzany w Żyrardowie, a przecież powinien być rozprowadzany poza Żyrardowem, by nas tam promować. Tylko że obawiam się, że celem jego wydawania jest promocja ekipy Wilka, a nie Żyrardowa. Przecież warszawiacy, łodzianie, wrocławianie czy poznaniacy nie zagłosują na prezydenta Wilka, bo mieszkają nie u nas. Propaganda i tyle.
Kolejny zarzut wobec tej nieudolnej ekipy to słabiutka współpraca z ościennymi gminami i nawet z… własnym powiatem. Przykłady są liczne. Spór z wójtem Wiskitek o nazwę węzła na autostradzie był kuriozum. Zbierano w mieście podpisy pod apelem do władz decydujących o nazwie w wyraźnej kontrze do władz Wiskitek. Oczywiście, każdy rozsądny człowiek wiedział, że nasi nieskuteczni włodarze guzik załatwią, za to na pewno zrobią sobie wroga z wójta Miastowskiego. Zaproponowałem wówczas by węzeł nazwać „Żyrardów-Wiskitki”, rozmawiałem z wójtem Miastowskim o tym i być może byłby skłonny do negocjacji. Ale jak zwykle nie było w ratuszu z kim rozmawiać. Prezydent Wilk i przewodniczący Zieliński twardo stawiali na nazwę „Węzeł Żyrardów”. I oczywiście, jak zwykle przegrali spór. Kolejny przykład to zaprzepaszczenie możliwości budowy wiaduktu nad torami na granicy z gminą Jaktorów. Wójt Śliwerski jest człowiekiem niezwykle skutecznym i potrafi starać się o pieniądze na inwestycje. Używając swoich kontaktów i pracując nad tym przez rok udało się praktycznie załatwić pieniądze i akceptację na budowę wiaduktu od ul. Jaktorowskiej nad torami kolejowymi do drogi łączącej Żyrardów z Międzyborowem. Odbyła się w Żyrardowie specjalna sesja nadzwyczajna, na której wójt przez ponad godzinę opowiadał o inwestycji, odpowiadał na pytania, a następnie prezydent Wilk z wiceprezydentem Obłękowskim, wraz ze swoimi radnymi… odrzucili propozycję! Wójt de facto przyniósł w kieszeni 20 mln złotych, a prezydent miał wyłożyć z kasy miasta ok. 1,5 mln zł. Nie zrobiono tego, w sumie zakpiono z wójta, a przecież wcześniej były rozmowy i porozumienie w tej sprawie. Do tej pory nie wiem dlaczego prezydent nie skorzystał z takiej okazji. To by rozwiązało problem komunikacji z tej strony miasta. Kolejny przykład to współpraca ze starostwem. To jest kuriozum, że największe miasto w powiecie ma najgorsze stosunki z władzami powiatu. Starosta Szustakiewicz i przewodniczący Jasiński wielokrotnie mówili, że nie rozumieją dlaczego współpraca jest tak oporna. Co by nie mówić i jak by nie czarować to „nie ma chemii” między powiatem i naszym miastem.
Co się tu teraz tak naprawdę dzieje? Sprawa jest dosyć prosta. Obecna ekipa rządzi już prawie 7 lat. Rządy te są słabiutkie. Obok pewnych drobnych sukcesów jak rewitalizacja Resursy, są liczne minusy. Wszystko to doprowadziło do tragicznego stanu finansów w mieście, wielkiego zadłużenia i ogromnego zniechęcenia mieszkańców. Grupa mieszkańców, których pełnomocnikiem jest Kaczanowski szybciutko w trzy tygodnie zebrała podpisy pod wnioskiem o referendum odwołującym prezydenta Wilka. To wielka odwaga, bo część mieszkańców bała się podpisywać pod apelem o referendum. Bano się dlatego, że sądzono, że te listy mogą dostać się w ręce obecnych władz. To też o czymś świadczy. I nie chodzi o to, że tak by było, chodzi o to, że się bano.
Różne porzekadła przychodzą na myśl gdy się mówi o obecnej sytuacji Żyrardowa. Jeden woli „mleko się rozlało”, inny powie, że „król jest nagi”, jeszcze ktoś może powiedzieć, iż „nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka”.
Poprzednie „Quo vadis Żyrardów” skończyłem zdaniem: Przeszłości nie zmienimy, ale na przyszłość mamy wpływ. I tym też zdaniem kończę i ten tekst: Przeszłości nie zmienimy, ale na przyszłość mamy wpływ.
Jerzy Jankowski
Skomentuj