Gdzie po rozum do szkoły?
Czyli prosta droga przez ulicę Waryńskiego...
Każdy z nas, Was w wieku młodzieńczym, kończąc szkołę, w szczególności zwieńczoną maturą – chodziłem do żyrardowskiego czerwoniaka – myślał, co dalej ze sobą zrobić? Ja wiedziałem, że chcę się dalej uczyć. Stanąłem przed poważnym problemem, zadając sobie pytanie: gdzie?… A przypadek tylko sprawił, że znalazłem się na SGGW na Wydziale Weterynarii. Lecz wielu moich przyjaciół nie miało tego szczęścia, ani żadnej innej możliwości podjęcia nauki…
Czy dziś jest szansa dla tych niezdecydowanych? Tych, którzy nie mają szans na edukację w Warszawie czy Łodzi lub mniejszych miastach, w których z wielkim namaszczeniem traktuje się szkoły w szczególności te o statusie wyższym. Takie traktowanie ich jest normalne. Duże miasta dbają o różnorodność wykształcenia dla swoich mieszkańców. Wspierają te kuźnie wiedzy, umożliwiając im rozwój. Dzięki temu, czesne w tych uczelniach nie przekracza granic rozsądku. Sam status takiego miasta wzrasta. O prestiżu nie wspomnę. Kształcenie społeczeństwa zwraca się, ponieważ dzięki temu ma ono możliwość przekraczać średnią krajową swoich zarobków, a to nic innego jak większe wpływy z podatków do samorządu. I koło się zamyka… a tych zysków oczywiście jest o wiele więcej.
A jak jest w Żyrardowie? Nasze miasto ma oficjalnie trzy „propozycje edukacyjne”. Pierwsza z nich to najstarsza miejska uczelnia Wyższa Szkoła Rozwoju Lokalnego w Żyrardowie. Szkoła ta obchodzi piętnastolecie swojego powstania. A jej działalność to ponad tysiąc absolwentów. W jej murach mieści się Uniwersytet Trzeciego Wieku, biblioteka z woluminami – które swoją tematyką osadzone są ściśle w regionie. A tym nie każda uczelnia może się pochwalić – ten fakt wbija je w zazdrość – to zagraniczny wydział w Irlandii, promujący Żyrardów poza granicami kraju.
Druga to Collegium Masoviense – Wyższa Szkoła Nauk o Zdrowiu. Dawniej w Żyrardowie mieścił się tzw. „medyczniak”, który oferował także formułę edukacji po maturze nazwaną studium medycznym. Poziom jej był tak wysoki, że do tej pory każda pielęgniarka ze świadectwem nieistniejącej już szkoły dostaje pracę w szpitalu czy innej „medycznej fabryce”. Działalność Collegium Masoviense to nic innego jak to, co już kiedyś u nas było, tylko po proceduralnym liftingu – i dobrze, że wróciło…
Trzecia to filia szkoły Wajdy. Jedyny sukces prezydenta Wilka. O jej działalności edukacyjnej nie wiadomo zbyt wiele. Co wiemy? To to, że mieści się w Resursie, którą może eksploatować bezpłatnie. Wszystko, co jest związane z tym tworem, jest utajnione, a plotka niesie, że w umowie Prezydenta z Wajdą zawarta jest okrągła, pokaźna sumka dotacji!
Zastanawia mnie, jakimi kryteriami kierują się nasze władze? Jeśli chodzi o okazję zakupu, po preferencyjnej cenie – 80% bonifikaty wartości od właściciela Marszałka Województwa Mazowieckiego – właśnie budynku, w którym mieścił się stary „medyczniak”, a teraz w małej części jest zajmowany przez WSRL. Rabat ten został ustalony wyłącznie dla samorządu żyrardowskiego, a pretekstem by go kupić miała być nasza edukacja. Chodzi o to, że prezydenci podjęli nawet odpowiednie kroki, aby budynek ten nabyć, a tym samym zatrzymać najstarszą uczelnię w Żyrardowie. Dlaczego? Bo w dobie kryzysu i niżu demograficznego, małe uczelnie w jeszcze mniejszych gminach przeżywają ogromne problemy. Nie chcąc podwyższać czesnego Rektor zwrócił się do miasta o pomoc w obniżeniu czynszu za zajmowane sale wykładowe.
Zrozumiałe jest, że w mieście, gdzie jednej ze szkół prezydenci rozdają budynki, płacą, by otworzyła swoją filię (kilku uczniów w systemie warsztatów może podjąć ten kurs i dostać dyplom ukończenia), to jasne jest, że Wyższa Szkoła Rozwoju Lokalnego w Żyrardowie ma nadzieję, że też może ubiegać się o pomoc i to w dużo mniejszym wymiarze…
Chcę wierzyć, że nie stracimy tej najstarszej uczelni z terenu Żyrardowa, a ona nie przeniesie się do przyjaźniejszego miejsca, które wykorzysta nadarzającą się okazję!
Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to stare przysłowie: Zamienił stryjek siekierkę na kijek…
Artur Krajewski
Od kilkunastu lat związany z edukacją artystyczną i nie tylko…
fot. Daniel Jeliński
Skomentuj